 |


Jesteś
1047676-ą osobą na tej witrynie od października 2000r. !
|
 |
|
ostatni raz...
Autor: Nemezja
Zastanawia mnie, jak wykorzystalibyście ostatnie swoje chwile... Idziecie pełni uśmiechu i wiary do pana doktora, a on z lekko smutnawym wyrazem twarzy oznajmia Wam, że to śmiertelna choroba (np. nowotwór strasznie złośliwy i zaawansowany) i został Wam miesiąc życia. Jak wykorzystalibyście ten czas?
Wiedyn 2005-06-21 06:55:44 Chyba wypowiadanie się na temat danej sytuacji, której się nie przeżyło, o której decyduje chwila, jest troszke nie na miejscu ale (lekarz też człowiek i mylić się może / nie zawsze też role swą dobrze wypełni / dlaczego dziś pięknie tak jest na dworze? / Może marzenie się Twpje spełni? / I się okaże / że nowych wrażeń / dostarczy chwila / która nie mija! / Podstawą chyba jest nie myślec o tym, wiem że to trudne, ale wiem co mówię, życzę NELI w nadchodzącch dniach więcej radości niż złości, i pamiętaj o jednym: wszystko możliwe jest...
|
Myśliciel 2005-06-21 09:20:46 Uznałbym w trakcie takiej wizyty, że lekarz się pomylił. Po wizycie u niego wziąłbym jednak pod uwagę, że mógł się nie pomylić a więc sięgnąłbym po metody tzw. niekonwencjonalnego leczenia raka. Jest ich sporo. Przed paroma minutami zanim dosiadłem do komputera czytałem pracę polskiego naukowca z lat 60. XXw. Anatola Rybczyńskiego, który twierdził, że komórka rakowa ( nowotwór złośliwy ) nie jest wcale zwyrodnieniową komórką organizmu tylko jest to komórka o charakterze pasożytniczo grzybiczym. Zawiera ona pleśni penicillinum. Badacz ten twierdził, że zgodnie z przewidywaniami posiewy kału i moczu daleko zaawansowanych chorych na raka dawały zawsze bujny wzrost grzybka penicillinum. Praca tego naukowca nosi tytuł " Badania doświadczalne nad ustaleniem istoty schorzenia nowotworów złośliwych oraz zasady przyczynowego ich leczenia". Jeśli kogoś na poważnie interesuje jej treść to mogę zrobić jej ksero i tylko po koszcie ksero ( ok. 25,- zł. plus koszt przesyłki ) wysłać ją pod wskazany adres do użytku własnego. Praca ukazała się w 1980 roku, nakład dawno został wyczerpany. Pan Anatol Rybczyński między innymi pisze o próbach leczenia ( pisał to proszę pamiętać już w latach 60. XXw. )nowotworów jałową substancją z pleśni penicilinum, czystym krzemem, jonami krzemu. Dlaczego głównie leczy się naświetaniami i chemioterapią tego nie wiem. Radzę sięgnąć i sam w takich okolicznościach sięgnąłbym po pracę amerykańskiego lekarza onkologa - chirurga Bernie S. Siegela nt. " Miłość, medycyna i...cuda ". Wspaniała lektura poświęcona m. innymi i temu zagadnieniu; dostępna w księgarniach. Trzeba wiedzieć, że i dobry a nawet bardzo dobry lekarz ( tu kłaniam się wszystkim bardzo dobrym i dobrym lekarzom i przyszłym lekarzom ) może się mylić w diagnozie. Napewno w ciągu takiego być może ostatniego miesiąca życia afirmowałbym, medytowałbym, odwiedziłbym świetnego bioenergoterapeutę i.... wybrałbym się do jednego z wymienionych krajów; Chin, Indii, Egiptu lub Peru ( na tydzień ). Wstąpiłbym na dzień lub dwa do dwóch najpiękniejszych moim zdaniem miast Polski; do Krakowa i Warszawy. Bogu podziękowałbym za dotychczasowe życie, a na koniec " duszę " moją poleciłbym w Jego " ręce ". Zrobiłbym trzy głębokie wdechy i wydechy i ducha wyzionął. Gdybym jeszcze w chwili śmierci mógł jeszcze za pośrednictwem mego ducha ciało fizyczne zdematerializować byłbym w pełni szczęśliwy i w zaświecie od szczęśliwości rozpocząłbym kolejny zaświatowy tym razem żywot. ( Są ponoć tacy ludzie którzy to potrafią w momencie śmierci czynić; czytałem o tym - po takiej dematerializacji zostają z fizycznego ciała tylko włosy i paznokcie. Nie trzeba ani kremacji ani pochówku, no chyba że należałoby spalić włosy i paznokcie. Lecz czytałem, że tę umiejętność posiadają jedynie wybitni jogini i szamani, choć w każdym człowieku umiejętnośći takie drzemią ). Tak wykorzystałbym ten czas. Hej! M.
|
Myśliciel 2005-06-21 09:31:13 Uzupełnienie; należy przy tym pamiętać, że nie ma nieuleczalnych ( śmiertelnych ) chorób, mogą być tylko pacjenci, których nie można z pewnych przyczyn już uleczyć. Moim zdaniem z datą( momentem ) narodzin ściśle koresponduje data naszej śmierci. Ale to już inny temat. Pozdrawiam i przy tej okazji życzę wszystkim tu się wypowiadającym dużo zdrowia, sporo sił witalnych w lecie 2005, w lecie , które dopiero dziś się zaczęło. Sporo słońca i od czasu do czasu orzeźwiającego deszczyku, udanych, szczęśliwych wakacji bądź urlopu z pozytywnymi ciekawymi przygodami. M.
|
Nemezja 2005-06-21 10:43:01 Cieszę się, że do Was nic nie dociera i nie możecie sobie wyobrazić takiej sytuacji ;) Życzę Wam, abyście nigdy nie usłyszeli od lekarza tych słów. Ale wierzcie mi, niektórzy słyszą takie słowa i są one jak najbardziej prawdziwe... I nawet jeśli będą sobie wmawiać, że to przecież niemożliwe... Przecież taka zdrowa osóbka była i ma za miesiąc umrzeć??? Nie... To jednak śmierć ich naprawdę czeka w tak krótkim czasie... Jak myślicie, może warto byłoby zrobić coś naprawdę szalonego? No bo pewnie opcję "załamki" kategorycznie wykreślamy? - mimo wszystko to niezdrowe dla duszy i ciała :)
|
Myśliciel 2005-06-21 11:56:27 Nemezjo czy lekarz jest Panem Bogiem? - Oczywiście nie jest i to nie on decyduje o śmierci czy życiu . On jedynie prognozę przedstawia / diagnozę stawia. Naprawdę niech zainteresowana osoba leczy się i uzdrawia, a ponadto niechaj sięgnie po lekturę badź cobądź autorstwa wybitnego lekarza - praktyka onkologa-chirurga Berniego S. Siegela nt. " Miłość , medycyna i...cuda ". Naprawdę cuda się zdarzają , a dopóki człowiek żyje to jest zawsze nadzieja, ba jest NADZIEJA. Trzeba jej się tylko chwycić. Lecz gdy naprawdę jest to już koniec życia niech wie ta osoba, że po tym życiu jest też życie ; życie zaświatowe z tą samą świadomością, z tym samym charakterem z tą różnicą tylko/ aż , że nie tam ciała fizycznego. M.
|
Myśliciel 2005-06-21 12:51:19 Należy też pamiętać o tym, że są ludzie żywi dopóki żyją i są zmarli, ci którzy już odeszli. Ja raczej nie używam terminu
człowiek umierający, bo dopóki on żyje to jest żywy, a gdy umrze to jest określany mianem zmarły. Jeżeli osoba zagrożona utratą życia w wyniku choroby pragnęłaby zrobić coś jeszcze w życiu szalonego ; niech to robi - może to okazać się odpowiedni sposób na to , że życie jej tutaj w tym wymiarze będzie trwać dalej. Piszesz Nemezjo tak; " Życzę Wam, abyście nigdy nie usłyszeli od lekarzy tych słów." Dobre to życzenia, lecz uważam że zasadzają się one na pewnej negatywnej myśli; < nie życzę Wam źle >. Lepiej życzenie byłoby tak skonstruować;" Życzę Wam jak najlepszego zdrowia i niech inni widzą Was tryskającymi zdrową energią, a lekarze niech ten dobrostan zdrowia potwierdzają." Przecież nie życzymy ludziom tego aby nie wpadli pod koła nadjeżdżającego pojazdu, tylko życzymy w ten sposób; " Życzę Ci bezpieczeństwa na drogach i w podróżach. " Ważna obok intencji jest też konstrukcja treści życzeń. Pozdrawiam. M.
|
Nemezja 2005-06-22 00:01:52 Myślicielu, widocznie ja lubię nietypowe życzenia... Dla mnie takie życzenia z partykułą "nie" są jak odpędzanie złych duchów, szamaśkie czary-mary ;) A wracając do tematu przewodniego tego postu... CZY KTOŚ MNIE TU W OGÓLE SŁUCHA??? i będzie łaskawy podać odpowiedź na moje pytanie?? Z góry dziękuję :)
|
2005-06-22 07:01:24 Napisałem dokładnie jak wykorzystałbym ten czas wczoraj w wypowiedzi o godzinie 9.20.46. Streszczając;1/ szukałbym ratunku stosownego dla siebie; bo to, że lekarz " daje " miesiąc życia to mnie by nie przekonywałoby ponieważ lekarz nie prognozuje przyszłość/ jej nie przepowiada ( nie należy to do zakresu jego kompetencji !!!). Lekarz jest od stawiania diagnozy dot. zdrowia lub choroby i leczenia oraz dawania nadziei choremu człowiekowi. Po drugie robiłbym to co bardzo lubię; a lubię podróżować. Wybrałbym się do szczególnie interesujących moim zdaniem krajów, dla mnie krajów egzotycznych i naszych, polskich najpiękniejszych miast. Po trzecie spotykałbym się z interesującymi ludźmi np. z świetnymi bioenergoterapeutami oczekując od nich pomocy i po czwarte czytałbym jeszcze książki zawierające rzetelną wiedzę o życiu. Oczywiście podziękowałbym Bogu / Życiu / Miłości za dotychczasowe życie i tymsamym wszedłbym w stan pogodzenia się z losem cokolwiek by mnie spotkało. Pozdrawiam Ciebie Nemezjo serdecznie. Pytałaś; " Jak wykorzystalibyście ten czas?", i wcześniej; " Zastanawia mnie jak wykorzystalibyście ostatnie chwile..."Ja bym je tak wykorzystał jak napisałem; na realizację swoich życzeń i szukanie ratunku dla siebie. Hej! M.
|
Myśliciel 2005-06-22 07:03:58 Wypowiedź podpisana literą M. z dnia dzisiejszego godziny 07:01:24 należy do mnie. Myśliciel
|
Myśliciel 2005-06-22 13:55:18 Myślę, że w ekstremalnych sytuacjach np. gdy życie człowieka jest zagrożone, "wisi na włosku " ten człowiek winien zrobić coś niezwykłego, obrócić swe życie pod wieloma względami o 180 *. Wówczas są duże szanse, że życie jego będzie uratowane a on sam będzie zbierał kolejne życiowe doświadczenia tutaj w fizycznym wymiarze. " Wiedząc, że natura doświadczenia jest podobna do snu i niezwykle giętka, możemy przekształcić depresję w szczęście, strach w odwagę, gniew w miłość, beznadzieję w wiarę, a rozproszenie w przytomność umysłu. To co niezdrowe, możemy przemienić w zdrowe. Ciemność zamienić w światło. To co ograniczone i trwałe, przemienić możemy w otwarte i przestrzenne. Rzuć więc wyzwanie zamykającym cię ograniczeniom." Napisał Tenzin Wangyal Rinpocze w polecanej przez mnie książce; " Tybetańska joga snu i śnienia " str. 171. Moim zdaniem choroba jest mniejszym bądź też większym albo i ogromnym zaburzeniem w harmonijnym przepływie energii przez żywy organizm/ w żywym organiźmie. Doszło do zaburzenia i to zapewne nie z dnia na dzień i to co zostało zaburzone winno wrócić do równowagi. Czy wróci ? - oto jest pytanie. Ja myślę, że w przypadku będącym przedmiotem troski Nemezji szanse są duże. Zdrowia wszystkim zdrowym i chorym życzę. Niech zdrowie jest naszym powszednim towarzyszem. Jan Paweł II w 1986 roku na spotkaniu z młodzieżą rzekł; " Wstańcie i chodźmy. Porzućcie swoje wątpliwości i niemoc. " Ktoś mógłby rzec ; " Ale za lat 9 sam już się nie poruszał lecz był wożony na specjalnej platformie ." - zgoda, ale przecież nikt nikomu nie obiecuje wyleczenia czy uzdrowienia z każdej choroby czy dolegliwości. Gdyby jednak była szansa nawet jednoprocentowa to warto jej się z dużą nadzieją chwycić i być aktywnym. I wcale nie chodzi w tym wszystkim aby w końcówce życia przypodobać się niebianom, chodzi o to aby być świadomym " wojownikiem " prowadzącym bój o zachowanie życia w tym czasoprzestrzennym wymiarze fizycznym o ile uważa się, że ma się jeszcze jakieś zadania do wykonania, że nie dokończyło się swej misji. Powodzenia życzę też każdemu kto wspiera chorych w powrocie do zdrowia ( w tym przypadku szczególnie powodzenia życzę Nemezji; wspieraj skutecznie duchowo i nie tylko duchowo tę bliską Ci osobę ). Życzliwy Myśliciel
|
Myśliciel 2005-06-22 15:01:10 " Bład czy niekompetencja?" - Pani Małgorzacie, lat 41 z Kielc usunięto ( amputowano zdrową pierś ). Przed Sądem Okręgowym w Kielcach toczy się proces przeciwko dwom znanym kieleckim lekarzom - onkologom z tamtejszego Centrum Onkologii w związku z tym, że jeden usunął zdrową pierś pacjence na podstawie błędnej diagnozy swego kolegi też lekarza z wieloletnią praktyką. Część lekarzy ( zaznaczam tylko część ), w tym lekarzy-onkologów popełnia tragiczne błędy, błędne stawia diagnozy. Ta wiadomośc jest do przemyślenia. Przeczytałem ją przed chwilą we wiadomościach na interii, w górnym , prawym rogu ekranu komputera. Wstrzasające! M.
|
Nemezja 2005-06-24 21:01:22 Czasem szkoda, że zapominamy o jednym drobnym fakcie... otóż lekarze to też ludzie, nie żadne maszyny, roboty. W główkach ich, oprócz zdobytej wiedzy medycznej, plączą się problemy dnia codziennego. Mają pełne prawo do błędu, omyłki gdyż są tylko ludźmi... Zawsze przecież można zasięgnąć opinii innego lekarza, to powinno uchronić od tego rodzaju tragedii...
|
Myśliciel 2005-06-25 07:52:00 W pełni się zgadzam z Twą wypowiedzią ; tylko, że lekarz nigdy nie powinien " zabierać " człowiekowi nadziei. A trzeba i laikowi wiedzieć, że nawet człowiek z zaawansowaną chorobą nowotworową może żyć i z 2 lata albo i więcej. Czyli nawet gdyby walkę z chorobą miał przegrać to i tak ma sporo czasu na uporządkowanie swoich tu ziemskich spraw. Czytałem ostatnio wypowiedź pewnego współczesnego lekarza - onkologa. Rzekł on pacjentowi; " Rak nie wyrok wyleczyć można". Oczywiście lekarze są ludźmi, a ludzie są różni. Bądźmy zdrowi i idźmy do lekarzy głównie w celach profilaktycznych. Hej! M.
|
Myśliciel 2005-06-25 20:17:43 Błąd polegający... ; błąd lekarza polegający na amputacji zdrowej cześci ciała myślę czyni tego lekarza niezdolnym do dalszego wykonywania zawodu lekarza ( uwaga dotyczy zarówno diagnozującego tak bardzo błędnie jak i tego , który amputował). Za taki błąd należy w ramach poniesienia konsekwencji "słono" zapłacić. Idąc do pracy problemy dnia powszedniego należy zostawić przynajmniej przed " drzwiami " lecznicy w przypadku lekarzy. Błąd błędowi oczywiście nierówny. Uważam, że w najpoważniejszych sprawach dot. zdrowia pacjentów winno wypowiadać się konsylium lekarskie a nie jeden lekarz. M.
|
Myśliciel 2005-06-25 20:22:45 Odpowiedź tycząca się szaleństw. Rozumiem, Nemezjo że przez termin szaleństwo masz na myśli sporą aktywnośc w czynieniu niezwykłych " rzeczy ". Jeśli pojawia się silna potrzeba, albo niekoniecznie silna potrzeba szaleństw, poprostu potrzeba to dobrze jak człowiek zaszaleje. W takim przypadku warto zrobić rzeczywiście coś naprawdę szalonego, a nie ograniczać się. M.
|
Myśliciel 2005-06-26 08:48:33 Dodam i te słowa do tematu o szaleniu / o szaleństwie. Można szaleć, ale dobrze jest i w szaleństwie nie przekroczyć pewnej granicy, bo gdy ją się przekroczy można nie powrócić do zdrowego życia, można nie powrócić do tzw. normalnego funkcjonowania w społeczeństwie, które też nam jest potrzebne. Ale odrobina szaleństwa np. szaleństwa wakacyjnego nie zaszkodzi, a może pomóc w rozładowaniu napięć. Ba nawet robienie szalonych rzeczy można potraktować jako technikę medytacyjną. Pozdrawiam w tę miłą, ciepłą niedzielę po wczorajszym sobotnim deszczyku człowieka orzeźwiającą. M.
|
Wiedyn 2005-06-26 21:58:15 Ten czas wykorzystałbym tak...poszedłbym i zobaczył coś o czym marze od dawna, później bym wrócił i położył się i się cieszył, że moje oczka ujrzały swe marzenie:) Byłbym spełniony :)
|
Myśliciel 2005-06-27 06:39:36 I o spełnienie właśnie chodzi...A więc spełniaj się Wiedynie każdego dnia.M.
|
|
|
|
 |